czwartek, 13 sierpnia 2015

Od Anubisa CD Cassandry

Siedziałem na konarze wielkiego drzewa, skąd miałem doskonały widok na moją chatkę i domek mojej siostry. Obie budowle były mocno krzywe i z pewnością nie przetrwały by porządniejszej wichury. Na szczęście los nam sprzyjał i nie zanosiło się na żaden huragan. Mój zwierzoduch o wdzięcznym imieniu Duch, leżał pod drzewem i obserwował okolicę. Był marnym wspinaczem, no cóż w końcu to tygrys, nie lampart. Uśmiechnąłem się na tę myśl, oczywiście przypomniała mi się "legenda" o Poległych Bestiach, jednym z nich była lamparcica. Nagle Duch podniósł się i zaczął skradać się, utkwił wzrok w jednym punkcie i nietrudno było domyślić się iż poluje. Spojrzałem w kierunku, gdzie utkwił wzrok i zobaczyłem jakąś zbłąkaną kurę o rudym upierzeniu. Właścicielowi z pewnością, nie spodoba się jej śmierć ... ale Duch przecież musi coś jeść, a skoro właściciel nie potrafi upilnować swojego ptaka - to jego problem. Zamknąłem oczy i oparłem się o pień, mimo twardego drewna było mi zadziwiająco wygodnie. Dookoła mnie unosiły się resztki snu, czekając aż tylko pozwolę sobie na odpoczynek. Nie musiały długo czekać.

~*~

Był wczesny ranek, kiedy otworzyłem oczy. Słoneczne światło na chwilę oślepiło mnie, ale zaraz oczy przyzwyczaiły się do jaskrawości dnia. Poruszyłem się i prawie od razu tego pożałowałem. Spanie na drzewie w jednej pozycji nie należy do najwygodniejszych. Prawie całe moje ciało zdrętwiało i teraz ruch sprawiał mi ból. Oczywiście nie miałem wyboru - musiałem rozprostować zdrętwiałe mięśnie, żeby moje cierpienie się skończyło. Powoli zsunąłem się z drzewa. Wyciągnąłem się i rozejrzałem w poszukiwaniu Ducha. Niedaleko zobaczyłem kupkę niewielkich, dokładnie obgryzionych kości, lecz tygrysa nie było. Niepokój zacisnął na mnie swoje szpony. A jeśli coś mu się stało? Przecież wiesz że jest równie lekkomyślny jak ty! 
- Duch? - krzyknąłem pytająco, jakby spodziewając się że wyskoczy z pobliskiej kępki krzewów. Oczywiście nic takiego się nie stało. Przetarłem oczy i ruszyłem przed siebie. W końcu jest możliwość, że zapodział się gdzieś koło domu. Kiedy doszedłem do mojej chatki, usłyszałem pomruk zza niej. Poszłem więc tam skąd dochodził dźwięk i odetchnąłem z ulgą. Duch stał naprzeciw mojej siostry i jej towarzyszki.  Zastanowiłem się co tu robią ... czyżby wiedziały o tym jak "zgubiłem" Ducha? Miałem nadzieję ze nie. Nie lubiłem wychodzić na ofiarę losu przed Cassandrą, która czasami przesadnie traktował rolę starszej siostry, jak na mój gust.
- Cześć Cassie, co robisz? - zapytałem, używając zdrobnienia od Cass. Siostra obrzuciła spojrzeniem mój miecz zawieszony na plecach, oraz niechlujne ubranie. Miałem ochotę spytać się: A czego oczekujesz po gościu śpiącym na drzewach? Jednak powstrzymałem się. Miała w tym temacie odrobinę racji ... ale tylko odrobinę,

<Cassandra?>

~ 12 monet

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz